Пасол Шарэпка пра спраўнага палітыка і польскую легкадумнасьць,
НН кажа, раскрывае таямніцы..
Cienka czerwona linia
Wybory prezydenckie w marcu 2006 r. Łukaszenko wygrał w swoim stylu – z ogromną przewagą nad konkurentami. Powyborcze protesty w Mińsku zostały rozpędzone przez milicję. Jeden z poważnych pretendentów do władzy, Aleksander Kazulin, uważany wówczas za polityka prorosyjskiego, został skazany na kilka lat więzienia. Epoka lodowcowa w stosunkach z Zachodem wkroczyła w nową – wydawało się, iż długotrwałą – fazę. I wówczas „z pomocą” przyszła niezawodna Moskwa, która postanowiła wykorzystać problemy białoruskiego lidera.
Zaczęło się od sporów na temat cen i wielkości dostaw rosyjskich gazu i ropy. Łukaszenko nie chciał płacić wyższych niż dotychczas cen za surowce energetyczne. Za utrzymanie preferencji w tej dziedzinie Moskwa zaczęła żądać ustępstw w innych (m.in. sprzedaż białoruskich aktywów). W sierpniu 2008 r. doszło do wojny Rosji z Gruzją, która nie na żarty przestraszyła białoruskiego prezydenta, gdyż ten zrozumiał, iż cienka czerwona linia została przekroczona i że Moskwa może stanowić realne zagrożenie dla jego władzy. Stąd przyjazne gesty pod adresem Zachodu. Główny białoruski więzień polityczny, Kazulin, już 16 sierpnia wyszedł na wolność.
Łukaszenko szybko znalazł w Europie adwokatów, aż dziw, jak różnych, kierujących się zarówno ideowymi, jak i merkantylnymi przesłankami. Do najaktywniejszych należeli prezydent Litwy Dalia Grybauskaite i premier Włoch Silvio Berlusconi. W 2009 r. Łukaszenko zdążył odwiedzić i Litwę, i Włochy. W Watykanie na prywatnej audiencji przyjął go papież Benedykt XVI. MFW przyznał Białorusi kredyt stabilizacyjny, który miał kluczowe znaczenie dla stymulowania gospodarki w okresie przedwyborczym. UE zamroziła sankcje i zaczęła przygotowywać program intensywnej współpracy z Białorusią. W Unii coraz częściej można było usłyszeć opinię, że ten „ostatni dyktator w Europie” nie jest wcale taki straszny i że da się go ucywilizować.
W tych warunkach w Warszawie zapadła decyzja o rozpoczęciu bezpośrednich rozmów z Łukaszenką. Podjął ją osobiście minister Radosław Sikorski na tle kolejnej odsłony konfliktu wokół ZPB (Dom Polski w Iwieńcu). I jeżeli wychodzimy z założenia, iż z sąsiadami należy rozmawiać, to decyzja była słuszna. Trudno bowiem wyobrazić sobie rozmowy z Białorusią bez Łukaszenki, jedynej osoby w tym kraju władnej podejmować wiążące decyzje. Zastrzeżenia można natomiast mieć co do trybu jej przyjęcia i sposobu realizacji.
Z pewnym typem polityków, do których zalicza się także Łukaszenka, należy zawsze rozmawiać, mając w tyle głowy zasadę „primum non nocere”. Spotkanie powinny poprzedzić szczegółowe zdiagnozowanie sytuacji, precyzyjne określenie celów i argumentów pomocnych do ich osiągnięcia. Wydaje się, że w tym wypadku było inaczej. Wychodzono z założenia, iż rezultat starcia intelektualnego absolwenta Pembroke College Uniwersytetu w Oksfordzie z absolwentem Fakultetu Historii Mohylewskiego Instytutu Pedagogicznego jest z góry przesądzony. Należy więc tylko wstąpić w bój i sukces murowany. Było to dość romantyczne podejście.
Цитата:
Z wielu względów – sąsiedztwo, wspólna historia, mniejszość polska – Białoruś jest dla nas zbyt ważnym krajem, aby uprawiać wobec niej politykę romansową. Wobec tego kraju i jego obywateli powinniśmy uprawiać politykę przemyślaną, uczciwą i konsekwentną. Nie należy także lekceważyć Łukaszenki, który jest bardzo sprawnym politykiem. I jestem głęboko przekonany, że nawet gdy przez pewien czas się zdarzy, że będziemy kroczyć obok siebie, to ostatecznie nie jest nam z nim po drodze
Пасол польскі пахваліў перад выбарамі.